Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi codeisred z miasteczka Katowice. Mam przejechane 5260.26 kilometrów w tym 2.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 20.03 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy codeisred.bikestats.pl

BalticBike 2010 (5dni) czesc 1

Poniedziałek, 30 sierpnia 2010 · dodano: 30.08.2010 | Komentarze 8

pomysl na ten wyjazd narodzil sie jakos na wiosne po przeczytaniu poaru relacji bikerow,ktorzy robili ta trase.poczatkowe plany zaczely przybierac realnych ksztaltow dopiero w lipcu kiedy to dotarlo do mnie ze poprostu musze to zrobic i tyle. dodatkowo pozytywnie nastawily mnie wydatki zwiazane z sama wyprawa : bagaznik 75zl , sakwy authora 119zl , opony 100zl authora panaracer 2.0 i przeglad fidela 60zl. 2-3 dni przed wyjazdem zrobilem sobie "treningi" w pelnym rynsztunku i stwierdzilem ze jestem dobrze przygotowany fizycznie do tego by codziennie pokonywac 100kilometrowe odcinki. dzien wczesniej kupilem bilet do swinoujscia 63 zl i rano rozpoczela sie moja pierwsza w zyciu rowerowa wyprawa, ktora nazwalem BalticBike 2010.

wyjazd 0 8.52 z katowic. pociag pusty totalnie. sam w wagonie az do poznania gdzie dosiadl sie do mnie tylko jeden pasazer. w swinoujsciu o 19 bo pociag byl opozniony. krotka trasa na swinoujscie przytor gdzie czekala na mnie agroturystyczna kwaterka zalatwiona przez neta. fidel nocowal w pomieszczeniu gospodarczym a ja za 30 zeta dostalem mily pokoik na pietrze. male zakupy w pobliskim sklepie , w tv leci mumia i czuje ze powoli zasypiam....



pobudka 7.30 i do swinoujscia na zwiedzanie : latarnia morska najwieksza w polsce i fort gerharda - niestety wszystko pozamykane wiec jade do centrum, a tam darmowy prom , plaza, promenada, sniadanie i powrot promem.potem jade na miedzyzdroje asfaltem terenem ktory bardziej przypomina beskidy. na miejscu okazuje sie ze to miejscowosc-hipermarket czyli mnustwo ludzi, knajp, ryczacych dzieciakow i calego tego badziewia. fajne jest molo na ktorym juz mniej ludzi i jakos tak ciszej i spokojniej, podjechalem jeszcze zobaczyc ta slynna aleje gwiazd ale jak ja zobaczylem to stwierdzilem ze gorzej zrobiona byc nie moze tzn. spodziewalem sie na chodniku jakis fajnych duzych tablic kazdej gwiazdy a tu malutkie tabliczki wielkosci pocztowki






pojechalem dalej przez dziwnow, dziwnowek po ktorym organizm stanowczo poprosil o paliwo/pokarm i jak na zawolania za zakretu pojawila sie wojskowa grochowka

po grochowce i obietnicy ze po niej pojade z dopalaczem :) dojezdzam do trzesacza gdzie nad klifem zostala ostatnia sciana kosciola gotyckiego - reszta spadla z klifu. kosciol w momencie budowy byl 2 km od morza , ktore co roku zabiera kawalek wybrzeza i w koncu dotarlo do kosciola. jest legenda ze to rybacy uwiezili w kosciele syrene i gdy o tym dowiedzial sie zeus to sie wkur..ł :) i tak kierowal falami by te coraz bardziej zblizaly klif do kosciola i w koncu syrena wrocila do morza.


nastepna miejscowosc rewal ale tam wedlug przewodnika tylko klif wiec sobie odpuszczam. w niechorzu trzeba oddalic sie od morza bo jest teren jednostki wojskowej i przejazdu nie ma.38km objazdu przez trzebiatow do mrzezyna.tutaj nocleg na polu namiotowym.przed spaniem ide na halibuta i celtyckie piwko.zachaczam o port,plaze,sklep i powrot do namiotu.


pobudka 7.30 sniadanie,pakowanie i .... rozkladam wilgotny tropik miedzy drzewami do wyschniecia :). oczywiscie jak sie okarze pod wieczor zapominam o nim :). przez caly dzien na szczescie nie bylem tego swiadom i dzieki bogu bo jazda byla kapitalna:
do kolobrzegu przez dzwizyno gdzie remont mostu ale na szczescie nie puszczali tylko samochodow wiec rowerkiem spokojnie po schodach pokonalem ta przeszkode

za mostem pusta droga wiec do kolobrzegu dojezdzam prawie jak hrabia :)

za kologrzegiem postanowilem jechac szlakiem R-10 i to byl strzal w dziesiatke. lasy miedzy morzem a parkiem, potem juz totalnie lasem. apogeum to lotnisko gdzie na pasie startowym jest sciezka rowerowa. facet z obslugi powiedzial " niech pan smialo jedzie tylko jak samolot bedzie startowal lub ladowal to prosze na chwile opuscic pas startowy" :).dalej juz polnym szutrem docieram do sianorzet

nastepnie ustronie morskie i jednostka wojskowa ktora znowu trzeba objezdzac oddalajac sie od morza. na szczescie R-10 prowadzi fajnymi skrutami wiec objazd calkiem przyjemny - szutry, betonowe plyty, lasy i troche asfaltow. docieram do mielna ale to kolejny "hipermarket wiec nie zatrzymuje sie i jade dalej na lazy gdzie oczywiscie jednostka wojskowa wiec... :) przed samymi dabkami lapie mnie mega skurcz uda - klade sie na trawie i rozmasowuje miesien. do darlowka mam 12km wiec jade juz wolno wiedzac ze tam dzisiaj zasne.

po rozbiciu namiotu (juz bez tropiku) na osrodku dostaje tani i ogromny obiad. najedzony jak beka ide na plaze z 2 piwkami. pogoda super zbliza sie zachod slonca.kiedy "lysy" juz calkiem utonal ide na kolacje i klade sie spac. o 1 w nocy slysze pierwsze krople deszczu. wstaje i w srodku namiotu pakuje sakwy by byc gotow do ewakuacji. oberwanie chmury sie zaczelo ... wylecialem z sakwami z namiotu i schronilem sie w jakim pomieszczeniu gospodarczym. od pewnej kobiety dostaje pomysl zebym poszedl na swietlice i tam sie przespal bo do rana nikogo z obslugi nie bedzie wiec pokoju nie wynajme. dodatkowo dostalem od niej koldre zeby wyscielic sobie ja pod spiwor. swietlica wielkosci auli szkolnej, rozkladam sie na podlodze i zasypiam przy dzwiekach duzej burzy.namiotu nie ratowalem bo i tak juz byl caly mokry.

wstaje o 6 rano za oknami leje.dzwonie po znajomych by sprawdzili pogode w necie i prognozy sa fatalne. czekam jeszcze troche w tej swietlicy , przestalo lac wiec stwierdzilem ze ide do portu bo pewnie w kapitanacie maja najlepsza prognoze na dzisiejszy dzien. ich prognoza to komputer, z ktorego moglem sobie skorzystac :). wchodze na meteo i na siatce 48h widze cos co powoduje ze "banan" wraca na ma twarz - do konca dnia zero opadow. jedziemy dalej!!!
kierunek jezioro kopan, a dokladnie miedzy morzem a jeziorem. docieram do jakiegos mostku i zaczyna sie droga jak z rajdu "camel trophy" : glebokie kaluze,duzo blota, drewniane belki dla pieszych po ktorych jedzie sie jak po podkladach kolejowych - jestem w 7 niebie ! przejezdzam jaroslawiec i trzymajac sie szlaku dojezdzam do ustki. na promenadzie jem pol metrowa zapiekanke :)
do poddebia jade dosc szybka lesna trasa (miejscami 30km/h) czasami jednak parometrowe "placki" piachu zwalniaja mnie do minimalnej predkosci. docieram do debiny potem czerwonym szlakiem (szybki slalom gigant w lesie) dojezdzam do rowow. znajduje nocleg na kwaterce za 25zl!!! obiad, plaza i spac bo jutro czeka mnie...

slowinski park narodowy. pobudka 6.30 i w droge. wejscie do parku platne ale nie o tej porze wiec mam gratis. mijam jeziora: gardno, dolgie male, dolgie duze. szlak prowadzi mnie potem na czolpino,łokciowe i klukow - wiekszosc domkow jest w kratke. dalej skorzyn i bagnista droga do skorzyna. najglebsze bagno nad ktorym przechodzilo sie po cienkich zwalonych drzewach a rower sie pcha w bagnie do polowy kol :). w skorzynie nie jade juz r-10 bo od gospodarza dowiaduje sie o skrucie przez pola do ciemina i izbicy. tu spotykam kolegow z katowic - pozdrawiam. jade dalej na gac i zarnowiecka z ktorej piaskowa droga bezposrednio do leby - kolejnego hipermarketu. w lebie jem obiad i zaczyna sie ulewa wiec rezygnuje z terenowego wariantu i cisne asfaltami na wschod.nowecin-ulinie-sasino-choczewo i bialogora. w bialogorze deszcz caly czas o sobie przypominal wiec po posilku przy piwku zajalem sie dokladniej rowerem i do spania.

pobudka 6.00 i kolo 8.00 wjezdzam do nadmorskiego parku krajobrazowego: lesne trakty, kaluze ale podroz idzie sprawnie. przejezdzam przez debki , karwie i tu juz asfaltem do jastrzebiej gory. na przyladku rozewie znajduje gwiazde polnocy czyli najbardziej wysuniety punkt polski na polnoc


przejezdzam wladyslawowo i na rondzie kierunek hel. chalupy-kuznica-jastarnia 0 w koncu hel polaczone sa ze soba sciezka rowerowa,ktora miejscami biegnie doslownie pare metrow od morza. na helu kupuje bilet na tramwaj wodny 21zl i ide na obiad. zaczyna padac... tramwaj wodny to prom sporych rozmiarow na ktorym spedzam 2 godziny i wysiadam w centrum starego miasta w gdansku gdzie konczy sie moja wyprawa.





Komentarze
klosiu
| 18:52 niedziela, 13 lutego 2011 | linkuj Przyjemna wyprawa. Tez chodzi mi po glowie zmierzenie wybrzeza obrotami korb :). Moze sie w tym roku uda te 5 dni uszczknac ;).
Dynio
| 14:18 środa, 1 września 2010 | linkuj Piękna wyprawa,widziałem kilka znajomych miejsc z dzieciństwa.Może w przyszłym roku razem coś "ukulamy" ?
k4r3l
| 15:50 wtorek, 31 sierpnia 2010 | linkuj ja nad morze to jadę leżeć plackiem, pić piwo i jeść ryby na zmianę z goframi. ale to co żeś waćpan uczynił przechodzi ludzkie pojęcie :) rispekta musi być!
Stasiu | 13:32 wtorek, 31 sierpnia 2010 | linkuj No powiem ze cie podziwiam :) i gratuluje wyzwania :)
Kajman
| 22:18 poniedziałek, 30 sierpnia 2010 | linkuj Sikor:- Najfajniej jest w nieznane!!! To dopiero jest przygoda, gdy nie wiesz co Cię czka:)
sikor4fun-remove
| 21:52 poniedziałek, 30 sierpnia 2010 | linkuj Ahh co za przygoda :] Ino panie miałeś fart, że żeś trafiał zawsze tam gdzie wszystko było za free :D no prawie wszystko :P Browarek przy taki zachodzie słońca !! ehhh :]
Grochówka i załącza się nitro ... taaa :D
Podziwiam za odwagę i zapał wyruszyć w samotną podróż po nieznanej Polsce ;D i jeszcze najgorsze, że ta pogoda tako zmienno jest, ale na takiej maszynie to ino nawet Huragany i Sztormy nie straszną przeszkodą :P
Też łostatnio żem się kręcił po starym mieście w Gdańsku :]
Pozdrawiam !

codeisred
| 20:42 poniedziałek, 30 sierpnia 2010 | linkuj niebieski namiot na tej fotce to moj beztropikowiec :D
Kajman
| 20:37 poniedziałek, 30 sierpnia 2010 | linkuj Jak przygoda to przygoda:)
Nawet spanie w świetlicy nie straszne:)
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa jazyc
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]